16 czerwca 2011 r.
Lubię zapach kwitnącej lipy
- pamiętam go najlepiej z dzieciństwa,
z okolic Hrubieszowa;
Zaklina mnie śpiew wilgi, która milknie
między świętym Janem a Piotrem i Pawłem;
Tęsknotę za wolnością wywołuje zapach pokrzyw;
Refleksję zaś, że dom jest najważniejszy,
do której pobudza codzienna krzątanina i zapach gotowanego obiadu - tłumi telefon, który dzwoni i przypomina, że pora wracać do zamieszania,
dla którego zostawiamy gdzieś daleko, to wszystko
co piękne, mądre i dobre ...
Chociaż, jak inaczej przeżywalibyśmy te
zapachy i śpiewy, gdybyśmy nic nie robili,
leżeli brzuchem do góry i kontestowali własne
nudy i bezrobocie ...
Proszę wybaczyć nieco grafomańskie zapisy
moich myśli, ale to pewnie efekt zmęczenia.
Jeden dzień to za mało ! Chciałbym tu
spędzić najmniej miesiąc !
Domu dobry, przyjazny i kochany!
Pozdrawiam CIĘ !!
Piotr Sokół
Ps. Śnił mi się dzisiaj wielki pożar i trzęsienie ziemi. Jak napiszę, to nie spełni się.